Różowa dziewczynka – niebieski chłopczyk

Dodano: 11 czerwca 2010r.

Tagi: , , ,

Foto: Jacek Biedroń

Niedawno moja znajoma urodziła dziecko – zdrowego, dorodnego chłopczyka. Gdy tylko opuścili szpital, zaczęły się pielgrzymi do domu, by podziwiać maleństwo. Odczekałam grzecznie w kolejce, przepuszczając (co oczywiste) dziadków, rodzeństwo, kuzynostwo, wujostwo, potem kolejne kuzynostwo, i kolejne wujostwo, które nie zdążyło przybyć wcześniej, aż w końcu przyszedł czas na koleżanki i kolegów z pracy, podwórka i skąd tam jeszcze się dało. Minęło przy tym kilka miesięcy i okazało się, że ubranko, które pierwotnie kupiłam, może być już za małe. Udałam się więc ponownie do sklepu, aby nabyć większe śpioszki. I po raz kolejny stanęłam zdezorientowana pośrodku stoiska, próbując zdecydować, dokąd pójść. Jednak i tym razem mój wzrok dosyć szybko zauważył drogowskazy. Miały głównie niebieski, zielony bądź biały kolor. Taka to kolorystyka przeważała na dziale chłopięcym. Buntując się przeciw stereotypom nakazującym ubierać chłopców w błękity, zaczęłam poszukiwania. Z pomocą pospieszyła mi ekspedientka, która zapytała, czego szukam. Usłyszawszy, że potrzebuję śpioszków dla 4. miesięcznego chłopca, ale zdecydowanie nie w kolorze niebieskim, popatrzyła na mnie dziwnie.
– No chyba nie zamierza pani kupić chłopcu różowych śpioszków?! – rzekła oburzona.

Na co odpowiedziałam, że w sumie jest mi obojętne, mogą być różowe.
W odpowiedzi usłyszałam, że nie należy ubierać chłopca w kolory różowe czy czerwone, bo się mu zaburza myślenie, że jest chłopcem. Z początku uznałam tą odpowiedź za jakiś absurd i podziękowawszy za pomoc, wybrałam śpioszki w kolorze białym z żółtym słonikiem na brzuszku. Oczywiście obdarowanemu 4.miesięcznemu chłopcu, obojętne było jakiego koloru śpioszki właśnie obsikuje. Ale mnie zaintrygowała wypowiedź ekspedientki i zaczęłam poszukiwania…..

foto: Jacek Biedroń

Natknęłam się na wiele ciekawych informacji. Zacznijmy od tego, że aż do końca XIX wieku ubierano dzieci tak samo jak dorosłych. Świadectwem tego są dzieła wielu malarzy czy rzeźbiarzy, którzy uwiecznili dzieci w identycznych strojach, jakie mieli ich rodzice. Natknęłam się na wiele ciekawych informacji. Zacznijmy od tego, że aż do końca XIX wieku ubierano dzieci tak samo jak dorosłych. Świadectwem tego są dzieła wielu malarzy czy rzeźbiarzy, którzy uwiecznili dzieci w identycznych strojach, jakie mieli ich rodzice. Do tego stopnia, że nawet niemowlak mógł nosić od święta, krępującą szyję kryzę. Oczywiście dotyczyło to ubiorów elit. Dzieci z biednych rodzin nosiły zazwyczaj przerobione po rodzicach stroje. Dopiero pod koniec XIX wieku pojawiły się ubiory typowo dziecięce. Były znacznie wygodniejsze, ale wyglądały trochę jak przebrania dla lalek. W okresie międzywojennym ubranka te zaczęły się ponownie zmieniać. Tym razem zadbano o to, aby nie krępowały ruchów i pozwalały na swobodną zabawę. Zaczęły się również pojawiać pierwsze ubranka w kolorach niebieskim i różowym. W latach 20. XX wieku projektanci rozdzielali już styl chłopięcy od dziewczęcego. Jednak kolorystyka była zupełnie odwrotna, niż obecnie. Otóż dziewczynki ubierano głównie w błękity, niebieskości, czyli kolory oznaczające niewinność, delikatność, czystość. Wiązało się to również z chrześcijańskim obrazem Matki Boskiej, której kolorem był błękit. Chłopcy natomiast ubierani byli na różowo, w łagodniejszy odcień czerwieni, czyli koloru oznaczającego siłę, agresję, energię, czyli atuty przyszłego mężczyzny. Musiało minąć ponad 20 lat, aby projektanci zmienili zdanie i zaczęli uważać różowy za kolor kobiecości.

Wróćmy jednak do stwierdzenia ekspedientki, że zakup śpioszków w kolorze różowym może być ryzykowne dla tożsamości płciowej chłopca. Otóż tożsamość płciowa dziecka rozpoczyna się około 8.miesiąca życia i kształtuje przez kolejne lata. Następstwem tego procesu jest zainteresowanie dziecka swoim ciałem oraz dostrzeganie różnic pomiędzy nim, a ciałem dzieci płci przeciwnej. Dlatego ubieranie dzieci w kolory, które w danej kulturze przynależne są danej płci, pomaga dziecku identyfikację ze swoją płcią. Ważne jest jednak, aby kolory te nie dominowały w ubiorach dzieci, co może spowodować np. utratę wrażliwości u chłopców (gdyż taka cecha w świecie męskim nie jest zbyt pożądana). Wielu rodziców chciałoby zapewne ubierać dziecko nie zwracając uwagi na te stereotypy kolorystyczne. Moje zachowanie w sklepie z ciuszkami było przejawem takiego myślenia. I o ile nie czyni to krzywdy dziecku w okresie, kiedy nie ma ono jeszcze zbyt wielu kontaktów z rówieśnikami, o tyle w momencie pójścia np. do przedszkola czy szkoły, może spowodować wykluczenie z grupy i wyśmianie. A wtedy niezmiernie trudno jest przekonać dziecko, że jego kolorystyczna „inność” nie jest niczym złym. „Inność” w tym wypadku może oznaczać samotność w grupie.

Gdzie jest więc ów „złoty środek” ?
Rozwiązaniem jest umieszczanie w szafie ubranek różnokolorowych, pozwalanie dziecku na wybór ulubionych barw i fasonów. Poza tym nie należy ulegać modom i lansowanym przez projektantów trendom. Okazuje się bowiem, że aktualnie do łask wracają różowe śpioszki dla chłopców…
Ale przede wszystkim ubierać nasze dzieci w kolory, które pasują do ich typu urody.  I o tym przy następnej okazji.

foto: Jacek Biedroń

Autor:

Poinformujemy Cię o kolejnych treściach.

Poinformuj nas o ciekawym artykule! | +
JR

Patronaty

Imię i nazwisko (wymagane)

Adres email (wymagane)

Temat

Treść wiadomości

Zamknij