Czekoladka podzielona na dwie części
Dodano: 16 czerwca 2010r.
Dzielenie się słodyczami, to jedna z rzeczy, którą zapamiętałam z dzieciństwa i która w dużym stopniu wpłynęła na moje życie.
Zazwyczaj, gdy ktoś przychodził w odwiedziny, przynosił dla mnie słodycze. Było to oczywiście bardzo miłe – i bardzo niezdrowe. Kiedy po kilku latach na świecie pojawiła się moja siostra, również ona bywała obdarowywana słodkościami. Często było jednak tak, że szybko je zjadała i wymownie patrzyła na moją porcję. A wtedy słyszałam od mamy: „podziel się z siostrą czekoladką, przeciąż ona już nic nie ma. Musisz jako starsza siostra umieć dzielić się wszystkim z młodszą”. No i … musiałam.
Musiałam dzielić czekoladę na dwie części, musiałam dzielić paczkę cukierków na pół, a potem musiałam dzielić się MOIMI zabawkami, MOIMI kredkami.
W końcu MUSIAŁAM zacząć chować to, co dostawałam w prezencie i w ukryciu zjadać cukierki i czekoladę. Ale wtedy nie było już tej radości ze smakołyków, tylko szybkie i zachłanne pochłanianie tak, aby nikt mnie nie nakrył.
Był to jednak dosyć odległy czas i wspomnienia te brzmią teraz jak początek opowieści w typie „dawno twemu w odległej galaktyce”.
Dlaczego o tym piszę? Zastanawiałam się ostatnio nad tym, kiedy dziecko zaczyna dostrzegać, że dzielenie się z innymi, nie jest tylko narzucanym przez rodziców obowiązkiem, ale naturalnym odruchem wobec drugiej osoby. Czy możemy oburzać się na 2-3 latka, jeśli nie ma ochoty dzielić się swoimi zabawkami czy słodyczami? I czy to oznacza, że wyrośnie z niego egoista, nie potrafiący w dorosłym życiu dzielić się czymkolwiek?